Mateusz Zając
Jako Polacy w kwestii plandemii głównie skupiamy się na Polsce, lecz warto też spojrzeć na inne kraje. W Polsce obowiązują obostrzenia, które są łagodniejsze niż te, które istnieją w większości pozostałych krajów europejskich. W tym artykule przedstawiam Państwu ku przestrodze sytuację w Austrii. W większości krajów europejskich restrykcje są na "wyższym poziomie" niż w Polsce. Daje nam to możliwość stosunkowo wczesnej i możliwie skutecznej reakcji.
W Austrii pod koniec września zeszłego roku wdrożone zostało kolejne zamknięcie. Zamknięto wiele miejsc, jak np. fryzjerzy, baseny, siłownie, a nawet wiele sklepów. Obowiązywał oczywiście rygor noszenia masek. Wprowadzono nawet godzinę policyjną oraz zakaz wychodzenia z domu bez uzasadnionej, niezbędnej potrzeby. Otwarcie nie nastąpiło jednak na początku 2021 roku. Lockdown poluzowano dopiero pod koniec czerwca! Tak, przez 9 miesięcy ludzie nie mogli pójść nawet do fryzjera i wielu sklepów. Otwarte były generalnie tylko sklepy z podstawowymi produktami. Restrykcje częściowo zniesiono, ale pod pewnymi ograniczeniami.
Testy koronawirusowe od początku plandemii są w Austrii darmowe. Można wykonać test np. w pobliskiej aptece za darmo i poczekać na wynik testu lub wrócić do domu, a wynik przyjdzie SMS-em. Wykonywanie testu przy chociażby przekraczaniu granic Austrii nie stanowi obciążenia finansowego dla Austriaków. Można oczywiście kupić własne testy i samodzielnie wykonać sobie test, którego wynik będzie tak samo traktowany jak wynik testu, który był przeprowadzany przez np. pielęgniarkę w szpitalu. Testy w Austrii nie są drogie. Dla przykładu opakowanie 5 testów antygenowych można kupić za 19,99 euro, co stanowi 90,87 zł. W Polsce testy są płatne i jeden test PCR kosztuje nawet po kilkaset złotych. Okazuje się jednak, że np. w niektórych przychodniach medycznych można zrobić test antygenowy za około 60 zł. Są to jednak nieczęste przypadki, a test antygenowy zwykle kosztuje około 100 zł. Badanie PCR to koszt nawet około 500 zł (dla jednej osoby rzecz jasna).
Około dwa tygodnie temu w Austrii otworzono zakłady fryzjerskie, baseny, restauracje i inne miejsca, które były wcześniej zamknięte. Obecnie jednak do wszystkich miejsc usługowych nie mogą wejść osoby, które nie mają negatywnego wyniku testu lub nie są "zaszczepione". Tyczy się to także oczywiście np. zakładów fryzjerskich, lecz nie dotyczy to sklepów spożywczych, supermarketów, sklepów z elektroniką itp. Test jest ważny 24 godziny od daty jego wykonania. "Szczepienie" zaś jest ważne na rok. Aktualnie w Austrii obowiązuje nakaz noszenia masek jedynie w pomieszczeniach zamkniętych, a na zewnątrz nie trzeba zasłaniać ust i nosa przy pomocy maski.
Wyżej przedstawione informacje przede wszystkim uczą nas, że jeśli społeczeństwo będzie dalej się nie buntować, przyzwalać na nowe obostrzenia, przestrzegać następnych restrykcji, to nowy porządek świata będzie się jeszcze bardziej rozwijał. Testy koronawirusowe są przede wszystkim elementem wymęczenia ludzi, aby poddali się "szczepieniu". Można dzięki nim też np. nieźle zarobić.
Prawa ludzi będą coraz bardziej ograniczane (jeśli ludzie będą na to przyzwalać, nie będą stawiać oporu). Ograniczeniom nie będą musieli podlegać "zaszczepieni" i z początku osoby z negatywnym wynikiem testu. Testowanie dosłownie na każdym kroku będzie jednak tak uciążliwe, że masy postanowią się "zaszczepić", aby "mieć spokój". Nie pomyślą jednak o skutkach długoterminowych swoich decyzji i nie będą zdawać sobie sprawy, że zostaną zdepopulowani i/lub znacznie zmodyfikowani przez "szczepienia".
Do "szczepienia" zmusza i naciska się przez różnorakie metody, jak np.: mobbing w pracy, dyskryminacja, ciągłe bombardowanie ostrymi "proszczepionkowymi" treściami w mediach, uciążliwe obostrzenia tylko dla "niezaszczepionych" i osób bez negatywnego wyniku testu, szczucie społeczeństwa przeciw osobom "niezaszczepionym". Są to jedne z początkowych metod przymuszenia do "szczepienia".
W kolejnych etapach są dużo ostrzejsze środki, jak np. zakaz wchodzenia do jakichkolwiek sklepów, miejsc usługowych, miejsc pracy, szkół, uczelni dla osób "niezaszczepionych", siłowe "szczepienia" "niezaszczepionych" przez służby. Jeśli Państwo myślicie, że to niemożliwe, to proszę wrócić myślami do początku 2020 roku i z tamtej perspektywy przemyśleć obecne wydarzenia. Też niemożliwe? Satanistyczne elity dokonały tego przy pomocy złożonych metod socjotechniki, dezinformacji, manipulacji. Przekona się ludzi, że "niezaszczepieni" stanowią potężne zagrożenie dla innych, przez co masy same będą się domagać srogiego gromienia "niezaszczepionych", "zaszczepienia" wszystkich. Nie pomyślą o tym, że jeśli "niezaszczepieni" mieliby stwarzać dla "zaszczepionych" zagrożenie, to "szczepionka" nie chroni "zaszczepionych". Nie analizują, nie rozważają przekazów medialnych, tylko ślepo się do nich dostosowują, a osoby, które głoszą treści przeciwne do mainstreamowych wieści są atakowane i nazywane przez nich teoretykami spiskowymi, foliarzami, szurami. Niewolnicze bezmózgowe tępe bydło
Wobec powyższych informacji nie możemy przyzwolić na dalsze ograniczenia, albowiem prowadzi to do największej w historii ludzkości zbrodni ludobójstwa, która będzie podstawą do funkcjonowania w całej okazałości totalitarnego, diabelskiego NWO. Zachowajmy normalność i stawiajmy bierny opór!
Źródło: własna rozmowa głosowa z osobą żyjącą w Austrii